 |
motyl mechanik liryczny |
opowiadania |
dodano: | 17 kwietnia 2007, 08:17:22 |
PAMIĘTNA WIELKANOC (1967r.)
Kiedy żona urodziła pierwszą córkę, na kuma został poproszony sąsiad zza płota, syn Aleksandry X. zd. Trochimczuk, (wnuk Paraski). Takim sposobem Antoni został chrzestnym ojcem Mirosławy X. (ur.20.09.1963r.). Czasem więc panowie spotykali się przy świątecznym stole i kielichu, co nie podobało się żonie Kolki, bo zwykle gderała, że za dużo piją i za długo biesiadują...
Ciocia Nina urodziła następne dziecko, tym razem syna i nazwano go Jerzy (ur.21.08.1964r.). Dziadkowie cieszyli się z męskiego potomka, ale Kolka z Tośkiem nie zmienili obyczajów i nie ustatkowali się. Trwało tak do feralnej wiosny 1967r. Przyszła wtedy Wielkanoc (29.04.1967r.) i wszystko jak zawsze rozkwitło. Mikołaj wziął ze sobą butelkę i poszedł w gości do sąsiada zza płota i jednocześnie kuma, Antoniego ( wnuka babki Paraski), która pobudowała siedzibę tuż za płotem (w dawnym sadzie hrabiego i Szymona).
Siedzenie kumów przy stole i gadanie zaczęło się przeciągać, aż zniecierpliwiona Ninka poszła wołać męża do domu. Może czuła się osamotniona wśród obcych ludzi, siedząc razem z nie lubianymi starymi teściami, a nie miała z kim porozmawiać, kiedy mąż beztrosko siedział u kuzyna? Na jej prośbę stwierdził, że zaraz wróci i siedział dalej. Kiedy przyszła po raz trzeci, była okropnie wzburzona! Przestała panować nad sobą, a po bezsilnych wrzaskach, zaczęła wyklinać męża, aż wreszcie wykrzyknęła sławetne:- A sztob Ciebie pierwszy hrom zabiu! -odwróciła się i wyszła od sąsiada. Na to Mikołaj ruszył się wreszcie od zastawionego stołu i opuścił mieszkanie kuzyna. Miało to podobno brzemienne skutki, bo ponoć nie wolno wyklinać na Paschę, bo może się spełnić...
|